Sprzęt

Testujemy trenażer Saris Mag+

Testujemy trenażer Saris Mag+

Gdybyśmy wszyscy dążyli do jak najwyższego pułapu sprzętowego, z ulic zniknęłyby rowery typu składak, samochody jak VW Passat B5, siekiery i młotki zostałyby pewnikiem zastąpione aplikacją łączącą się z serwomechanizmami w drewutni. Nie da się ukryć, że od sporej części używanych przez nas sprzętów oczekujemy przede wszystkim trwałości, która pozwoli nam się z nimi związać i wytrzymałości na nasze działania. Dlatego też trudno oczekiwać, że trenażer rowerowy będzie wysadzany kamieniami szlachetnymi i w trakcie treningu stworzy nam plan żywnościowy i rozłoży na rok plan spłat nowego roweru. Trenażer ma służyć do trenowania.

Sprawdź również


Co prawda jakiś szejk z Dubaju wymyślił, że jego Lamborghini będzie pokryte złotem, ale czy przez to ten samochód jeździ jakoś lepiej? Jak myślicie? My myślimy, że nie. Dlatego dziś zapraszamy na test prostego trenażera Saris Mag+, mieszczącego się w zasięgu finansowym każdego z nas. Nie tak prosty, na jakiego wygląda, ale znacznie lepszy niż sugeruje jego prostota.

Saris Mag+ – trenażer na plus!

W ofercie firmy Saris, trenażer Mag+ jest pozycjonowany najniżej. Wyżej są zarówno bliźniaczy, ale oparty o żelowy system oporu Fluid 2 jak i H3 w którym rządzi z kolei Direct Drive. Są też zauważalnie droższe. Ale na tle najbliższej konkurencji – tańszych FDW i Balance z firmy Bike Trainer Saris Mag+ wypada znacznie lepiej, będąc niewiele droższym. Polska cena – 800zł – jest zbliżona do europejskiej i amerykańskiej, które ustalono na 230 dolarów lub 240 euro.

Niezależnie od ceny mamy do czynienia z produktem markowym, który całkiem dobrze sobie radzi. Jest też najlżejszy i najmniejszy wśród bliskiej konkurencji: waży jedynie 9kg. Zajmuje też najmniej miejsca: podpórki są składane, przez co trenażer łatwo na przykład powiesić na ścianie, gdy jest nieużywany. Nie jest to typowy smart-trenażer, jakich sporo na obecną chwilę – jest to proste, niezawodne i trwałe urządzenie, które ma przede wszystkim urozmaicać podstawowy trening i zapewnić nam możliwość ruchu gdy aura i inne warunki nie pozwalają na jazdę.

Budowa trenażera Saris Mag

Saris – mag prostoty. Budowa i pierwsze wrażenia.

Po otwarciu pudełka rzuca się w oczy mała i zwarta konstrukcja. Nie da się ukryć, że Saris Mag+ jest możliwie najprostszy, choć dobrze się maskuje. Konstrukcję oparto o grubą rurę wygiętą w kształt rozszerzającej się litery „U”. Na końcach jej ramion zamocowane jest koło oraz składane podpórki, u podstawy system oporowy i wąska podpórka całości. Wszystko solidne i wyglądające na naprawdę wytrzymałe.

Końcówki zaopatrzone w zabezpieczenia z plastiku, które dodatkowo nieco wygłuszają pracę całego urządzenia. Rozłożenie do pozycji roboczej jest banalnie proste – wystarczy rozłożyć dwie nóżki i trenażer jest gotowy do pracy. Koło montujemy za pomocą nieco złożonego układu, ale najważniejsze, że sprawdza się w pracy: z jednej strony mamy trzy stopnie wysunięcia bolca mocującego koło, a z drugiej masywne pokrętło regulujące utrzymanie koła za pomocą wysuwanego trzpienia. Duży zakres regulacji pozwala na montaż wielu rowerów bez większego stresu.

Jednostka oporowa również wygląda na prostą – Saris Mag+ jest prostym, magnetycznym trenażerem i nie udaje niczego innego. Chciałoby się, aby wałek był trochę masywniej mocowany, ale w ostatecznym rozrachunku sprawia się znakomicie i nasze obawy odnośnie całego układu zostały szybko rozwiane.

Rowerzysta kożystający z trenażera Saris Mag Plus

Instalacja Saris Mag+. Nie jest źle, ale można lepiej.

Pierwsze wrażenia są pozytywne – wątpliwości dopadły nas dopiero po chwili. Koło udało się swobodnie umieścić w bolcach trenażera. Saris Mag+ z prawej strony nie blokuje koła za pomocą pokrętła przechodzącego przez całą długość bolca, ale posługując się pokrętłem dociskającym, poruszającym się prostopadle do bolca. Koło było trzymane przez cały zakres pracy trenażera, ale po dłuższym czasie może wymagać doregulowania.

Kolejne chmurki zebrały się nad Sarisem podczas montażu linki napinającej z manetką – to największa wada sprzętowa. Manetka mocowana jest na taśmę do kierownicy, przez co jest niestabilna, a ponieważ się rusza, sterowanie oporem może być problematyczne. Możemy to oczywiście poprawić w swoim zakresie, stosując mocniejsze połączenie, ale od firmy o takiej renomie można wymagać więcej.

Także montaż linki przy jednostce oporowej jest utrudniony. Wymaga utrzymania stałego napięcia linki, co w instrukcji pokazane jest jako prosta czynność, a wcale nią nie jest. Najlepiej będzie, jeśli do tej pracy zatrudnimy sobie kogoś jeszcze, celem uniknięcia większych nerwów. Saris Mag+ wymaga tu nieco usprawnień.

Dwa modele trenażerów od marki Saris

Drive to motion, czyli wrażenia z „jazdy”

Kiedy przebrniemy już przez nieco utrudniony proces instalacji trenażera, sprawy przybierają znacznie lepszy obrót. Saris Mag+ jest oczywiście magnetycznym, prostym trenażerem, któremu daleko do Direct Drive’a, ale mimo wszystko dzielnie i rzetelnie spisał się jako prosty, domowy trenażer na niemal każdy rower. Nieco zachwiane przez instalację pozytywne pierwsze wrażenie zostaje znakomicie przywrócone podczas jazdy.

Opornik magnetyczny ma właściwy ciężar, dobrany do w miarę uniwersalnego zakresu możliwych do zastosowania kół. I całkiem nieźle spisuje się w symulowaniu rzeczywistego oporu, jaki mamy podczas jazdy. Urządzenie nie nagrzewało się, nie odkształcało. Docisk wału do opony regulowany jest za pomocą dużej, żółtej śruby i przez kilka kolejnych treningów nie sprawiał on absolutnie żadnego problemu z funkcjonowaniem. Także nóżki trzymały urządzenie na miejscu – Saris Mag+ mimo nieco kompaktowego wyglądu świetnie sprawował się utrzymując stabilną, dobrą pozycję na macie wygłuszającej.

Poziom dźwięku to około 70 decybeli przy prędkości 35km/h – zmierzyliśmy to tylko telefonem komórkowym wraz z odpowiednią aplikacją, dużo zależy też gdzie trenażer będzie stać. Przy większych prędkościach i mniejszych pomieszczeniach odczuwanie hałasu może być o kilka decybeli większe. Niemniej szum nie jest jakiś intensywny, a wręcz spodziewany od takiego urządzenia.

Saris Mag+. Plus i minus taniego trenażera.

Saris Mag+ mógłby być idealnym budżetowym urządzeniem, jeśli firma dopracowałaby system montażu linki i manetki oraz pokusiła się o wbudowanie jakiegokolwiek sensora prędkości i kadencji w konstrukcję, ryzykując oczywiście podniesienie ceny do poziomu, który trudniej byłoby nam zaakceptować – w końcu kupiliśmy tani trenażer do prostych treningów.

Przy stosowaniu oddzielnych liczników przełożyliśmy czujnik prędkości na tylne koło, ale dla kogoś, kto go w ogóle nie posiada będzie to dodatkowy zakup, na szczęście – niewielki, zwłaszcza że konkurencja proponuje nam dużo droższe urządzenia. Jeśli przebrniemy przez instalację, trenażer spisuje się znakomicie. Jest trwały, wytrzymały, stabilny i solidny. Dobrze się na nim jeździ i nie zajmuje dużo miejsca – łatwo go złożyć po użyciu. Małe wady łatwo zapomnieć, gdy urządzenie działa i dobrze się spisuje. Możemy przymknąć na nie oko, zwłaszcza za tę cenę. Kwota 790 zł nie jest specjalnie wygórowana – podobnie kosztują produkty Elite. Reasumując – dobry, tani trenażer rolkowy. Jeśli go potrzebujecie – możemy go polecić.

Udostępnij