Gdybyśmy chcieli zamknąć wartość odżywek które obecnie możemy kupić w jednym zdaniu, moglibyśmy posłużyć się słowami Neila Armstronga: „Jeden mały kęs dla kolarza, jeden wielki zastrzyk energii podczas jazdy”. Technologia żywieniowa przeszła w pewnym momencie bardzo istotną ewolucję, a ta dla sportowców znalazła swój poligon doświadczalny wśród kolarzy i maratończyków. To tu tak naprawdę toczyła się walka o to, by sportowiec który z definicji pracuje swoim organizmem w ostrzejszym reżimie niż zwykły człowiek, mógł spokojnie zadbać o równowagę, odżywienie, nawodnienie i energię.
Kolarstwo stało się sportowym programem „Gwiezdnych Wojen”, gdzie producenci ścigali się w tym kto dostarczy na rynek lepszy produkt w mniejszej objętości. Efekty tej walki możemy pożytkować dziś a środki te stały się dostępne dla każdego rowerzysty niezależnie od poziomu jaki prezentuje. Przybrały wiele form ale łączy je jedno – są łatwe w użyciu i bardzo szybko wchłaniane przez organizm.
Przez lata budowaliśmy wiedzę o wysiłku – wiemy że podczas uprawiania sportu tracimy wodę, elektrolity i minerały, dlatego z jednej strony musimy nawadniać organizm i dostarczać mu odpowiednie związki chemiczne, a z drugiej „tankować” paliwo dla mięśni czyli węglowodany. Jedno zapewniamy odpowiednimi napojami, drugie – nowoczesnymi żelami czy batonikami energetycznymi z proteinami. Dobry wybór to więcej energii podczas jazdy i lepsze przystosowanie ciała do wysiłku. Czym się możemy zasilać i jak dobrać odżywki dla kolarzy – odpowiemy w poniższym tekście.
Odżywki dla kolarzy – podtlenek domięśniowy
Organizm podczas jazdy, która często jest na tyle zróżnicowana, że nie da się przewidzieć rozwoju wydarzeń w najbliższych dwóch godzinach, potrzebuje odpowiedniego traktowania, aby nie zostać zmuszonym do wyłączenia zasilania w poszczególnych partiach. Powszechnie wiadomo, że w wypadku zagrożenia nasze ciało będzie odpinać energię z poszczególnych organów i części, by jak najdłużej utrzymywać w formie najbardziej paliwożerny organ – mózg.
Musimy więc obserwować to, w jaki sposób nasze ciało reaguje na wysiłek i zasilać je w energię. Przyjęto że podczas jazdy musi to być regularne picie co najmniej co godzinę. A co z jedzeniem? Zdarza się przecież, że brakuje nam sił lub czujemy że wykonujemy wysiłek, który nas ich pozbawi. W sukurs takim sytuacjom producenci stworzyli kilka produktów dedykowanych jako odżywki dla kolarzy. Są to batoniki proteinowe oraz żele energetyczne, oraz środki pobudzające do wysiłku i regenerujące po nim. Zobaczmy, co oferuje nam ciekawy rynek.
Żele energetyczne
Obecnie forma posiłku na wschodzącym kursie. Widzimy je często w rękach kolarzy zawodowych na wyścigach. Zawierają kofeinę, proteiny i są izotonikami, czyli mają takie samo stężenie jak płyny ustrojowe w organizmie. Żel to skondensowana porcja energii – uwalnia się bardzo szybko i łatwo się wchłania, poza tym co ważne nie obciąża żołądka, więc podczas jazdy nie będziemy mieć uczucia połknięcia kamienia lub bańki powietrza która skutecznie uniemożliwia czerpanie frajdy z jazdy.
Wśród popularnych, dobrych i posiadających rzetelny poziom produktów powinniśmy wyróżnić SIS (Science In Sport). Żele mają pojemność 60ml z czego aż 22 to czyste węglowodany. Przeznaczona do spożycia bez wody porcja zawiera aż 86 kilokalorii i może pomóc odzyskać równowagę w ciężkich sytuacjach. Porcja kosztuje 10zł, a w zestawie siedem sztuk możemy dostać za 44zł. Bardzo dobre będą też żele Born, holenderskie – tu porcja wynosi 40gram i kosztuje 8zł, a w składzie mamy syrop glukozowy i przeciery z prawdziwych owoców. Niezależnie od wybranej porcji zaletami żelu są prostota użycia, duża, skondensowana dawka energii i minimalizm – możemy zabrać je spokojnie w kieszeń i naprawdę trzeba dużej dawki złośliwości, by uznać je za przeszkadzające.
Batoniki proteinowe
Świetna alternatywa dla tradycyjnych słodyczy. Są oparte głównie o płatki owsiane i owoce, ale także nasiona, soki i naturalne oleje roślinne. Batonik dostarcza do ciała odpowiednią ilość energii ale także likwiduje uczucie głodu na dłuższy czas. Dzieje się tak poprzez skład – proteiny uwalniają się dłużej niż węglowodany i dzięki temu, a także zawartości włókien, ta prosta przekąska potrafi nasycić przed treningiem i w jego trakcie. Wśród producentów znów mamy do wyboru produkty SIS i Born, ale także Eurosport Nutrition. Zestaw dwudziestu sztuk od tego ostatniego producenta to wydatek 165 zł, ale wystarczy na kilka treningów i występuje w kilku smakach (banan, jabłko – cynamon, wiśnia). Jedna sztuka to wydatek 9 zł. Born jest nieco droższy (11zł/szt.), ale nieco większy – 55g wobec 45g z Eurosport Nutrition. Najmniejszy jest produkt SIS – batonik Go waży 40 gram a za jedną sztukę zapłacimy 10zł.
Pobudzacze wysiłku
Znajdziemy tu zarówno środki rozpuszczalne w wodzie na bazie tabletek musujących służące nawadnianiu (SIS GO, 20 tabletek – 36zł), jak i żele energetyczne (Eurosport Nutrition, 8zł). Dostępne są także zawierające L-karnitynę środki takie jak rozpuszczalne izotoniki (Born Iso Pro, 64zł). Ciekawym produktem są tabletki do żucia Born Block (27zł), które oprócz tego, że zawierają kofeinę i węglowodany, dostarczają także magnez – pierwiastek niezbędny dla zrównoważonej pracy mięśni i likwidujący uczucie zakwasów takie są pobudzacze wysiłku.
Środki regenerujące
Odżywki dla kolarzy to także środki spożywane po wysiłku, mające na celu wspomaganie regeneracji zmęczonych mięśni. To doskonały, zbalansowany środek na uczucie zmęczenia, niwelujący odrętwienie i popularne zakwasy do minimum. Po dawce będziemy szybciej gotowi do następnej jazdy. Wyróżnijmy tu napoje regeneracyjne SIS Rego (puszka 500g to wydatek rzędu 70-73zł) oraz Born Recovery za 151zł (puszka 450g). Wiele takich środków ma bardzo przyjemną i niezwykle smaczną formę shake’a – wystarczy wsypać do shakera, zamieszać i możemy cieszyć się smakiem. Shake od Eurosportu będzie kosztować nas 72zł, od Borna – blisko 100zł, z kolei za 144zł SIS proponuje kompleksową odżywkę białkową o różnych smakach w dużych puszkach o wadze 1 kg. Sprawdź najlepsze środki regenerujące na rynku.
Jakie odżywki są dla mnie dobre?
Generalnie odżywki dla kolarzy nie dzielą swoich użytkowników, ale przez łatwość wchłaniania i użytkowania każda grupa będzie preferowała inny ich typ. Kolarze MTB którzy obie ręce mają podczas jazdy wyjątkowo zajęte, spożywają odżywki najczęściej podczas krótkiego postoju lub odcinku drogi który pokonują spokojnie – dlatego dla nich najlepszy będzie batonik w połączeniu z napojem w camelbacku.
Z kolei kolarze szosowi, którzy cenią czas i stabilność, najczęściej sięgają po żele energetyczne – przy szybkiej jeździe „obsługa” żelu jest prostsza niż batonika. Odgryź – ściśnij – połknij, to wszystko. Nie ma jednak przeszkód – i powiedzmy to jasno – żeby i jedni i drudzy sięgali po to, co sprawdza się na innym rowerze i nie szukajmy tu sztucznych podziałów. Przy wyborze kierujmy się po prostu własną wygodą, bezpieczeństwem i zdrowiem organizmu.
Himalajski dylemat, czyli słowa podsumowania
Krzysztof Wielicki opisując młodych himalaistów powiedział, jak bardzo różnią się oni od dawnych wojowników lodu ze złotej dekady lat osiemdziesiątych. Jedną z podstawowych różnic było zasilanie organizmu – stara szkoła nie znała żelów energetycznych i utrzymywania organizmu w reżimie stałego zasilania, co przyniosło fatalne skutki podczas zdobywania Broad Peak. To co jednak w himalaizmie nie do końca jest pozytywne, na szosie czy trasie w lesie sprawdzi się doskonale. Dobry żel, batonik i napój izotoniczny to nie wstyd – pamiętajmy tylko że nie zastąpią one dobrego przygotowania fizycznego, a jedynie je doskonale uzupełniają.